Edukacja

Konkurencyjność polskich mebli jest poważnie zagrożona

Fragment ekspozycji największych kontraktacji meblowych w Europie Środkowo-Wschodniej – targów MEBLE POLSKA. Fot. BIZNES.meble.pl.

Konkurencyjność polskich mebli jest poważnie zagrożona

W dobie geopolitycznych zawirowań i rosnącej konkurencji na największych rynkach pozycja Polski staje się coraz mniej pewna. Jakie są mocne, a jakie słabe strony polskiego meblarstwa i gdzie polscy producenci mebli powinni szukać przewag?

Reklama
Słownik meblarski. Materiałoznawstwo nie tylko dla profesjonalistów. Banner reklamowy śródtekstowy 750x200 px.

Zdolność branży do skutecznego konkurowania na rynku meblarskim znacznie osłabła. Jakie czynniki najmocniej wpływają na konkurencyjność polskich mebli? Jak wykorzystywać szanse, jednocześnie eliminując słabe strony, podpowiadają ekspertki i eksperci, którzy od lat analizują sytuację w branży.

Jak nie zostać w tyle, gdy konkurencja nie śpi?

Raport „Rynki międzynarodowe: meble. Sytuacja bieżąca i prognozy do 2029”, który opublikował PKO Bank Polski, prezentuje nie tylko bieżącą sytuację branży. Przedstawia również perspektywy średnioterminowe do 2029 dla światowego i polskiego handlu meblami. Opisuje także głównych importerów i światowe trendy. Dodatkowo, pozwala przeanalizować konkurencję na największych rynkach zbytu.

W 2023 światowa branża meblarska osiągnęła wzrost sprzedaży o blisko 4%, do poziomu 683 mld euro, jak szacuje Statista. Była to wartość o prawie 23% większa niż w 2019 – przed pandemią COVID-19. W najbliższych latach sprzedaż ma się nadal rozwijać w podobnym 4% tempie. Według prognoz Statista wartość rynku w latach 2024-2029 ma zwiększyć się o 27%, osiągając 864 mld euro – czytamy w raporcie.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Z publikacji wynika, że meble do salonu wraz z artykułami wystroju wnętrz będą stanowiły segment o najwyższej dynamice wzrostu. W 2023 r. odpowiadały za 29,2% jego wartości. Według prognoz Statista w 2029 r. będą generowały 29,6% wartości rynku meblarskiego.

Autorzy raportu informują, że światowym liderem w eksporcie mebli w ub.r. były Chiny. W 2023 r. osiągnęły one udział w rynku na poziomie 39,5%. Natomiast największym importerem były Stany Zjednoczone – z udziałem 26% w światowym imporcie.

W 2023 Polska była 3. największym eksporterem mebli na świecie – z udziałem na poziomie 5,8% – oraz 10. największym importerem – z udziałem w wysokości 1,9%. Oba te udziały nieznacznie wzrosły od 2019 – czytamy w raporcie.

Wydatki na meble rosną

Raport, który opublikował PKO Bank Polski, dostarcza również danych na temat wydatków na meble.

W 2023 przeciętnie wydatki per capita na meble na świecie wyniosły 89 euro. W ciągu 5 lat prognozowany jest wzrost tego wskaźnika do 107 euro w 2029. W Polsce w 2023 wydatki osiągnęły 179 euro, a do 2029 wzrosną do 227 euro. Blisko 35% przychodów ze sprzedaży mebli na świecie w 2023 pochodziło ze sklepów online. Prognozowany jest dalszy wzrost zainteresowania tym kanałem dystrybucji i zwiększenie jego udziału do ponad 47% w 2029. Według danych Statisty, w podziale na kontynenty, najwięcej per capita na zakup mebli przeznaczyli w 2023 mieszkańcy Ameryki Północnej (515 euro) oraz Australii i Oceanii (283 euro), podczas gdy wydatki te były najniższe w Afryce (13 euro) i Azji (34 euro) – kształtując się odpowiednio 85% i 62% poniżej średniej dla świata (89 euro) czytamy w opracowaniu.

Według publikacji – w podziale na kraje w 2023 – światowymi liderami wydatków na meble per capita byli Szwedzi (762 euro). Na drugim miejscu uplasowali się mieszkańcy Hongkongu (713 euro), a trzecią lokatę zajęli mieszkańcy Stanów Zjednoczonych (690 euro) – informuje raport.

Dlaczego konkurencja się zaostrza?

Przy silnym wzroście kosztów surowcowych, wynagrodzeń i energii, przewagi kosztowe, jakimi wcześniej dysponowali polscy producenci znacznie się skurczyły – punktuje Aleksandra Balkiewicz-Żerek, ekspertka z Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO Banku Polskiego.

Jednocześnie konkurencja na rynku wyraźnie się zaostrzyła – zarówno ze strony innych państw Europy Środkowo-Wschodniej, jak i producentów z Azji. A meble importowane z Chin cechują się coraz lepszą jakością, co dodatkowo zwiększa presję konkurencyjną, szczególnie w segmencie tańszych mebli – zauważa Aleksandra Balkiewicz-Żerek.

Opinia ta znajduje potwierdzenie również w analizach innych ekspertów. W tym miejscu należy wspomnieć o jeszcze jednym elemencie gry konkurencyjnej, w którym przewagi polskich firm meblarskich mogą się kurczyć – dodaje Krzysztof Mrówczyński, menedżer ds. Analiz Sektorowych w Banku Pekao SA. – Chodzi o wymiar jakościowy. Wynika to jednak nie tyle z pogorszenia jakości w przypadku polskich producentów, ile szybkiego nadganiania dystansu przez innych producentów niskokosztowych (m.in. azjatyckich).

Co wpływa na konkurencyjność polskich mebli?

Wśród czynników, które wpływają na konkurencyjność polskich mebli, Krzysztof Mrówczyński wymienia m.in. kurs walutowy. Warunki dla polskich eksporterów mebli uległy w ostatnim czasie wyraźnemu pogorszeniu. Przez to rzeczywiście trudniej jest im rywalizować na rynkach zagranicznych. Przede wszystkim na ich niekorzyść działa obecnie kurs walutowy. Silniejszy złoty oznacza dla nich trudny wybór – wyższą cenę jednostkową dla odbiorców lub niższe wpływy złotówkowe dla nich samych. W porównaniu z otoczeniem, które mieliśmy jeszcze 2022 roku różnice są spore, bo około 10-procentowe. Z uwagi na obecną słabość dolara, jeszcze gorzej układa się relacja złotego do amerykańskiej waluty. W tym przypadku kurs jest o około 15% mniej korzystny niż średnio w 2022 roku. Trzeba jednak przyznać, że z uwagi na strukturę geograficzną eksportu polskich mebli kluczowa jest relacja do euro – mówi Krzysztof Mrówczyński.

Drugim czynnikiem, który mocno nie sprzyja polskim producentom mebli jest według niego silna presja płacowa.

Meblarstwo to jedna z najbardziej pracochłonnych gałęzi przetwórstwa. W warunkach słabego popytu obciążenie tej działalności kosztami pracy drastycznie wzrosło. Ich relacja do łącznych przychodów firm z branży zwiększyła się w ciągu zaledwie 2 lat aż o około 5 punktów procentowych. O tyle niższa byłaby rentowność firm meblarskich, gdyby nie kompensowały one tego uszczerbku poprawą wskaźników w innych obszarach (m.in. kosztów materiałów, korzystając z odwilży cenowej na rynkach surowcowych). W długim okresie pewne obawy można również wiązać z dostępnością drewna, która może w przyszłości oddziaływać negatywnie na presję ze strony kosztów materiałowych – stwierdza Krzysztof Mrówczyński.

Czy polskie meble zdołają utrzymać konkurencyjność?

Maciej Has, autor książki „Made in Poland”, który na co dzień łączy polską produkcję mebli z firmami z zagranicy, głównie ze Skandynawii, nie jest zaskoczony tym, że efekt podwyżek automatycznie spowodował utratę głównego atutu branży, czyli ceny.

Koszty produkcji w polskiej branży meblarskiej były przez ostatnie kilkanaście lat bardzo dobrze zbalansowane. Do tego należy przyjąć wysoką jakość, czas produkcji oraz dbałość o każdy detal wytwarzanych produktów. Ostatni element czyli dostawa i koszty logistyczne, również przemawiały za tym by wdrażać i rozwijać współpracę z polskimi producentami – przekonuje Maciej Has. I dodaje: Obecne podwyżki przekreślają większość z tych atutów. To co niegdyś było naszą mocną stroną, obecnie jest wykorzystywane przeciwko nam przez producentów z innych krajów o niższych kosztach – zasada wolnego rynku.

Polski sektor meblarski przez dekady budował swoją siłę dzięki doskonałemu zapleczu produkcyjnemu, jakości wykonania i konkurencyjności cenowej. Na ten fakt zwraca uwagę Bogumiła Stroka, właścicielka YNot Design.

To dzięki tym atutom Polska stała się jednym z największych eksporterów mebli na świecie. Jednak właśnie ten model – oparty niemal wyłącznie na sile produkcji – staje się dziś największym ograniczeniem dla dalszego rozwoju branży. Mimo ogromnego potencjału, wciąż zbyt wielu producentów wybiera drogę bycia „cichym bohaterem” światowego meblarstwa – dostawcą dla zagranicznych marek, bez własnego głosu i rozpoznawalnej tożsamości – przestrzega Bogumiła Stroka.

Czasem warto spojrzeć na wszystko z boku

O tym, jakie rozwiązania należy wprowadzić, by zachować konkurencyjność polskich mebli mówi Maciej Has:

Aby utrzymać przewagę jedną z możliwości jest np. skrócenie łańcucha dostaw, czyli przejście z klienta B2B na B2C. W tym przypadku potrzebujemy jednego z kilku elementów, jakimi są sklep internetowy lub nasz salon sprzedaży, lub wejście z produktami do obcego już istniejącego salonu. Skoro jesteśmy za drodzy dla klienta B2B, nie pozostaje nam inne rozwiązanie. Wszystko oczywiście rozbija się również o czas i wolumen, który na początku, przy sporych nakładach, nie będzie satysfakcjonujący, jednak trzeba mieć na uwadze, że czasy hossy mogą szybko nie wrócić, o ile w ogóle wrócą.

Autor książki „Made in Poland” potwierdza, że zmiana modelu biznesowego jest nie tylko trudna, ale i wymagająca. Jednak w dłuższej perspektywie może okazać się niezbędna: Często z tak ciężkich sytuacji mogą wyjść nowe, lepsze pomysły. Kwestia spojrzenia na wszystko z boku, co oczywiście nie jest łatwe.

Jak ceny i innowacje wpływają na konkurencyjność polskich mebli?

Moja perspektywa skierowana jest głównie na sektor meblarski pokazujący się na targach w Mediolanie, pracujący na co dzień z architektami wnętrz lub aspirujący do tego poziomu. Są to więc marki ze średniego i wyższego segmentu cenowego (home i contract) – wyjaśnia Maciej Leszczyński, design manager, założyciel Metis Design Studio, po czym dodaje: Myślę, że głównych czynników jest dużo, ale do najważniejszych należą cena i innowacja.

Jeśli chodzi o cenę, jesteśmy coraz mniej konkurencyjni względem marek zachodnich, które najczęściej i tak u nas produkują lub przenoszą produkcję do krajów tańszych – stawia diagnozę Maciej Leszczyński. – Mają więc zbliżony punkt wyjścia cen produkcyjnych. Posiadają jednak o wiele mocniej zbudowane marki od wielu lat. Inwestują w ich rozwój, wzornictwo produktów, obecność na ważnych wydarzeniach branżowych, współpracę z międzynarodowymi projektantami. Rozwijają relacje z architektami i mają silnie zbudowaną sieć dystrybucji na Zachodzie, nie tylko w Europie. Jeśli chodzi o ceny produkcji uciekają nam również kraje produkujące w zbliżonych lub niższych cenach, ulokowane od nas bardziej na wschód, często również tworząc swoje własne marki. Zaczynamy więc tracić jedną z głównych przewag konkurencyjnych, jaką jest cena (produkcji). Zwłaszcza w kontekście polaryzacji rynku spowodowanej przez aktualny kryzys gospodarczy, który mój sektor branży odczuwa wyjątkowo mocno. Dalej utrzymująca się sytuacja może spowodować, że klienci średniej półki będą migrowali z decyzjami zakupowymi w kierunku IKEA.

Bez promocji i kontaktów ani rusz

Maciej Leszczyński jest zdania, że na ten moment polskie marki, z wyłączeniem kilku wyjątków, nie są w stanie (szybko) zbudować marki luksusowej, by móc w tym segmencie konkurować z markami zagranicznymi. To bardzo często wiążę się z dużymi nakładami na promocję oraz zbudowanymi przez lata kontaktami międzynarodowymi. Taki projekt niesie za sobą też dużo większe ryzyko niepowodzenia – zaznacza Maciej Leszczyński. – Dla mnie najlepszym kierunkiem rozwoju w tym krajobrazie jest tworzenie marki bezpośrednio przez producentów i ominięcie przynajmniej jednego ogniwa pośredniczącego, podwyższającego cenę.

Drugim ważnym i trudnym czynnikiem, na który zwraca uwagę Maciej Leszczyński jest bardzo szeroko pojęta innowacja.

Po pierwsze innowacja wzornicza – w XXI wieku nie jest oczywistym opracować nowy wzór, który będzie się sprzedawał, nie będzie zbyt odważny, a jednocześnie wyróżni się na tle konkurencji. Jeśli chodzi o innowację funkcjonalną, tu balansować trzeba pomiędzy odbiorcą masowym, którego uwagę najłatwiej jest pozyskać na rynku, a odbiorcą niszowym, któremu trudniej jest sprzedać produkt tradycyjnymi kanałami. Do tego dochodzi innowacja technologiczna w finalnym produkcie, którego główne kierunki rozwoju na ten moment upatruję w okuciach lub IOT, ale nie jest to temat oczywisty dla większości mebli domowych. Największy potencjał myślę, że jest w innowacji modelu biznesowego, co często wymaga nakładów finansowych ocierających się o budżety związane ze startupami i inwestorów VC – wymienia Maciej Leszczyński.

Krok w przód czasem oznacza krok w tył

Jak przypomina Maciej Has, czas pomiędzy pandemią, a tym, co jest obecnie, nie należał do łatwych. Przecież ojciec (rząd) dawno się od meblarzy odwrócił, a matka (cena ) no cóż, chyba na stałe już się wyprowadziła do innego kraju. Pozostali brat (kalkulacja) i siostra (zarządzanie) i oczywiście młodsza siostra (kreatywność) – personifikuje Maciej Has.

Moim zdaniem należy wrócić do podstaw, zrobić przysłowiowy „krok w tył” i zweryfikować co robimy, jak robimy, z kim robimy, a co możemy robić lepiej – sugeruje autor książki „ Made in Poland”.

W przypadku tych weryfikacji, jest kilka elementów kluczowych, na które bym postawił, czyli zarządzanie procesami produkcyjnymi, tam można znaleźć dużo luk lub hamulców, które generują koszty. Te operacje charakteryzuje stosunkowo krótki czas wdrożenia. Co do kalkulacji, to jest ona nierozerwalnym elementem powyższego – procesy to głównie liczby. Na koniec, ale nie mniej ważna, zostaje kreatywność. Ten element może być kluczowy. Możliwe, że wcześniej nie chcieliśmy lub baliśmy się podjąć tę decyzję – chodzi o specjalistę spoza firmy. Osoba z kompetencjami, których my (właściciel, dyrektor) nie posiadamy, a musimy zaufać komuś z zewnątrz, może nawet z innej branży. Wdrożenie takiej osoby jest koszto- i czasochłonne. Ale jakie koszty poniesiemy, gdy tego nie zrobimy?! W przygotowaniu nieocenione będą umiejętności i wiedza pozyskanego specjalisty: weryfikacja naszych mocnych i słabych stron – mówi Maciej Has.

Kompetencje odpowiedzią na wyzwania

Z drugiej strony siła polskiego meblarstwa nie opierała się jedynie na przewagach kosztowych – podkreśla Aleksandra Balkiewicz-Żerek. – Wysoka jakość, zrównoważona produkcja, czy dobra obsługa posprzedażowa stanowią istotne atuty krajowych producentów. W mojej ocenie przewagi te są na tyle silne i trwałe, że branża meblarska poradzi sobie z bieżącymi wyzwaniami. A tych z pewnością przez dłuższy czas jej nie zabraknie.

Bogumiła Stroka jest zdania, że w branży meblarskiej brakuje konsekwentnych działań w zakresie marketingu, komunikacji, designu zorientowanego na użytkownika czy ekspozycji w przestrzeniach sprzedażowych – zarówno fizycznych, jak i cyfrowych.

Kompetencje e-commerce’owe w wielu firmach są niedostateczne, a kanały digitalowe traktowane są jako dodatek, a nie fundament strategii. W efekcie, choć polskie meble często stoją w domach na całym świecie, nazwy firm, które je wyprodukowały, pozostają anonimowe nawet na rodzimym rynku. To ogromna niewykorzystana szansa. Własna marka to nie tylko wyższa marża – to także większa niezależność, odporność na fluktuacje zamówień kontraktowych, możliwość rozwoju nowych kanałów sprzedaży oraz budowania kapitału relacyjnego z klientami końcowymi – ocenia właścicielka YNot Design.

Potrzebne są silne marki

Maciej Leszczyński na pytanie o kroki, jakie powinny podejmować firmy meblarskie, by poprawić swą konkurencyjność, odpowiada: Z mojej perspektywy jest to budowanie silnych marek (nawet usługowych), zmiana modelu biznesowego (np. pominięcie pośrednika, większa dywersyfikacja sprzedaży) i konsolidacja kompetencji.

Alternatywnie, sugerowałbym korzystanie z firm, które są w stanie opracować i wdrożyć strategię produktową, marketingową czy sprzedażową w sposób spójny i komplementarny – uzupełnia założyciel Metis Design Studio. –Traktowanie tych tematów osobno i opracowywanie ich z różnymi podwykonawcami jest dla mnie wielce ryzykowne. Takimi projektami zajmuje się studio design management, które prowadzę. Poza tym Internet, a zwłaszcza instagram, dają teraz niesamowite możliwości dotarcia do klientów, bezpośrednio, na całym świecie. Design jest językiem międzynarodowym. Jest to potencjał budowania świadomości marek i naprawdę szybkich wzrostów i skalowania się, jeśli ma się dobry produkt, których nie miały marki nawet 5 lat temu.

Maciej Leszczyński widzi to na przykładach klientów z którymi współpracuje. Wracając do budowania silnych marek, czy wręcz love brand, tu przykładem myślę, że jest IKEA, której jako jedynej udało się sprzedać globalnie na rynku B2C doświadczenie urządzania domu/mieszkania, a nie samego produktu, co jest głównym grzechem naszej branży. Temat bardzo emocjonalny, częstokroć zaniedbany przez meblarzy. W czasach gdzie marki, czy nawet producenci, sprzedają doświadczenia, my meblarze w dużej mierze nadal sprzedajemy stoły i krzesła. Tu świetnym wzorem do naśladowania jest np. branża producentów FMCG – mówi Maciej Leszczyński.

Konkurencyjność polskich mebli nie tylko na papierze

Po pierwsze odpowiedzmy sobie, co oznacza konkurencyjność – zachęca Marcin Stempniewicz. Od ponad 10 lat działa na styku branży meblarskiej i IT. Jest współzałożycielem Ar-range.app – firmy doradczo-technologicznej, w której wspiera firmy meblarskie we wdrażaniu systemów personalizacji oferty. – Zbyt długo polski przemysł meblowy bazował na niskiej cenie produkcji. Generalizuję oczywiście, ale to uproszczenie ma oparcie w rzeczywistości. Efekty tego znamy. Więc nie mówimy o produkowaniu szybciej, taniej, więcej. Proponuję inne kryterium – konkurencyjność jako zdolność do bycia WYBRANYM przez klienta. Dziś, jutro i za rok.

Oznacza to, że za konkurencyjnością stoją takie czynniki jak rozpoznawalność, wiarygodność marki, jasna propozycja wartości i spójna komunikacja. Wartości stojące w sprzeczności z naszymi – jako przemysłu – doświadczeniami ostatnich kilkudziesięciu lat, gdzie nacisk był kładziony głównie na produkcję i optymalizację kosztów. Z „dostawcy” stajemy się producentem, co pociąga za sobą cały szereg nowych wyzwań związanych z budowaniem własnej marki. Upraszczając – dzisiaj to nie produkt sprzedaje, tylko marketing. Możemy mieć najlepszy na rynku produkt, ale jeśli nie potrafimy zainteresować nim klienta (a żeby to zrobić, musimy naszego klienta najpierw zrozumieć), to nie pomoże nam produkowanie więcej, szybciej ani taniej – wymienia Marcin Stempniewicz.

A koszty ekspozycji rosną…

Jako szczególnie szkodliwy nawyk uważam nie ‘taniej’, ale właśnie ‘więcej’ – precyzuje Marcin Stempniewicz. Nadal zbyt wielu producentów obawia się specjalizacji i zawężenia oferty. Nie warto robić wszystkiego dla wszystkich. Pracowałem z firmami meblowymi, które w ofercie mają kilka (dosłownie – kilka) produktów. I nie pomimo tego, a właśnie dzięki temu, mają spójną komunikację, wysokie marże i przewidywalny cykl produkcyjny. Oczywiście – klient oczekuje wyboru. Ale wyboru w ramach, które pomagają, nie przytłaczają. Nie potrzebuje 500 stołów, których i tak nie przejrzy. Dlatego powiedziałem o kilku produktach, nie wspomniałem jednak że występują w setkach tysięcy wariantów. Ale to nadal te same produkty. Te same elementy i moduły, te same materiały wykończeniowe, jeden wspólny cennik itp. I to właśnie jest drogą do rentowności i rozpoznawalności.

Jednak zaawansowana personalizacja wymusza też zmianę w sposobie, w jakim sprzedajemy – zauważa Marcin Stempniewicz. I nie chodzi wcale o e-commerce, który z mniejszymi (sofy) lub większymi (meble twarde) sukcesami konkuruje ze sprzedażą stacjonarną, ale o narzędzia do personalizacji. Warto przestać traktować produkt jak pojedynczy SKU, a zacząć myśleć o nim jak o mechanizmie wpływu – który daje klientowi realną sprawczość przy zakupie – dodaje.

Marcin Stempniewicz zwraca uwagę na koszty ekspozycji w salonach meblowych: Z jednej strony warianty liczone w tysiącach, z drugiej strony rosnące ceny tzw. podłogi, wymuszają zmianę w prezentowaniu oferty. Salony stają się miejscem gdzie oceniamy jakość wykonania i markę, a nie pojedyncze produkty. Te tworzone są za pośrednictwem konfiguratorów, zarówno online jak i w salonie. Podsumowując hasłowo – sprzedaje marketing, nie produkt. Możemy mieć najlepszy produkt na świecie, a nikt o nim nie usłyszy, jeśli nie zadbamy o rozpoznawalność. A tę zbudujemy tylko poprzez specjalizację, narrację skierowaną na klienta zamiast nas samych i jasną strategię marki.

Identyfikacja wyzwań

Jako profesjonalistka działająca w branży od wielu lat i obserwująca funkcjonowanie innych firm, Anna Gąsiorowska, właścicielka firmy Negocjator Anna Gąsiorowska, zidentyfikowała bardzo częstą sytuację, której następstwo rodzi mnóstwo innych.

Postrzegamy klienta jako kogoś, kto jest nad nami – niemalże niczym bóg – i podchodzimy do sprawy w taki sposób, że już sam zakup to dla nas niesamowite wydarzenie. Przejęci, obchodzimy się z klientem ostrożnie, by go nie rozzłościć, a finanse oraz nasze potrzeby stawiamy na drugim miejscu. Tak nie powinno być – funkcjonowanie w ten sposób skazuje branżę meblarską na porażkę. Częściowo pochodzi to z mniemania utrwalonego w trakcie komuny i w okresie zaraz po jej upadku, które mówi, że Polska jest „gorszym krajem” i „zagraniczne jest lepsze”. Niestety, bez skorygowania tego przekonania i szkodzących nam zachowań sektor meblarski nadal będzie tracił na konkurencyjności. Oczywiście nie każdej firmy to dotyczy ale z mojego doświadczenia zdarza się wciąż bardzo często – mówi Anna Gąsiorowska.

Najciekawsze jest to, że sami siebie podkopujemy, niejednokrotnie w ogóle nie będąc tego świadomi! – podkreśla Anna Gąsiorowska. – Tym wspomnianym głównym wyzwaniem są istniejące blokady dotyczące finansów, które niezwykle ciężko przełamać nawet doświadczonym przedsiębiorcom. Wygląda to tak, że po sfinalizowanej transakcji, w trakcie której sprzedaliśmy klientowi nasze meble, mamy opory przed tym, by upomnieć się o należność, jaką są pieniądze. Brzmi to niedorzecznie, a jednak takie są realia!

Odwaga potrzebna od zaraz

Sebastian Błaszkiewicz, Head of Sales Excellence w Univio, uważa, że firmy powinny odważnie wychodzić za granicę i szukać rynków zbytu.

Rozwiązania e-commerce to świetny sposób, aby stosunkowo niskim kosztem rozpoczynać ekspansję. Wzór do naśladowania może tutaj stanowić branża fashion – wiele firm obecność na nowych rynkach rozpoczyna od budowy świadomości marki, rozpoznawalności poprzez obecność na lokalnych marketplace’ach następnie uruchamia własny sklep e-commerce na danym rynku, buduje sieć dystrybucji wspierając się przy tym platformą e-commerce b2b, która ułatwia współpracę business-2-business. To jest też faza „testowania rynku” – uczenia się go, weryfikacji potencjału i często poprzedza decyzję o budowie stacjonarnej sieci sprzedaży, czy to w postaci sklepów i salonów bądź showroomów. Dobrze jest mieć sprawdzonego i zaufanego partnera, który pomoże w przejściu przez taką drogę – zarówno na poziomie koncepcji strategicznej – biznesowej, jak i następnie technologiczno-wdrożeniowej – przekonuje Sebastian Błaszkiewicz.

Co rok 2025 przyniesie branży meblarskiej?

Według analityków PKO Banku Polskiego, rok 2025 powinien przynieść poprawę rozumianą jako powrót do umiarkowanego tempa wzrostu branży meblarskiej. Sprzyjać temu będzie oczekiwana poprawa sytuacji na rynku mieszkaniowym, związana ze wzrostem liczby mieszkań oddawanych do użytkowania oraz możliwymi dopłatami do kredytów. Popyt ze strony rynków UE nadal może być osłabiony, ale istotnym czynnikiem mogą być amerykańskie cła – czytamy w raporcie, który opublikował bank.

Eksperci PKO Banku Polskiego podkreślają jednak, że nie oznacza to, iż wyzwania branży meblarskiej dobiegły końca.

Podstawowym zadaniem, przed jakim stoją polscy producenci mebli, jest wzmocnienie konkurencyjności na rynkach międzynarodowych. Firmy, które dotąd opierały się głównie na przewagach cenowych, są szczególnie narażone na utratę konkurencyjności – komentują autorzy publikacji.

Czas zacząć działać

Według Aleksandry Balkiewicz-Żerek jest to moment, w którym firmy powinny zacząć działać, by utrzymać się na rynku. Aktualna sytuacja wymaga podjęcia działań na rzecz wzmocnienia pozycji rynkowej, co może nastąpić m.in. poprzez:

  • wzrost nakładów na marketing w celu zwiększenia sprzedaży pod marką producenta oraz dywersyfikacji rynków eksportowych (w tym poza UE),
  • inwestycje w nowoczesny design wpisujący się w trendy wyznaczane przez młodsze pokolenie, jak również
  • inwestycje w automatyzację produkcji, podnoszące wydajność pracy lub, ewentualnie, zmianę modelu biznesowego w kierunku outsourcingu części produkcji do państw o niższych kosztach pracy.

Kluczowe będą również:

  • inwestycje pozwalające na monitorowanie i zmniejszenie śladu węglowego produkcji, wynikające zarówno z wymogów regulacyjnych, jak i rosnącej presji ze strony obiorców.

Realizacji działań inwestycyjnych nie sprzyja obecna niepewność związana z polityką celną Stanów Zjednoczonych. Choć USA odpowiadają za stosunkowo niewielką część polskiego eksportu mebli, to są największym importerem mebli na świecie. Polska – jako drugi co do wielkości eksporter mebli, po Chinach – może potencjalnie skorzystać na przetasowaniach w globalnych łańcuchach dostaw. Zwłaszcza jeśli meble z UE zostaną objęte niższymi cłami niż te pochodzące z Chin czy Wietnamu. Z drugiej strony istnieje ryzyko, że producenci z państw azjatyckich przekierują swoje nadwyżki na rynek unijny. To dodatkowo zaostrzy konkurencję wewnątrz UE.

Potrzebna jest zmiana myślenia

Jak przekonuje Bogumiła Stroka, konsumenci są coraz bardziej świadomi i szukają marek autentycznych, z wartościami i historią. Polska branża meblarska ma wiele do zaoferowania: Potrzebna jest jednak zmiana myślenia: z mentalności „fabryki” na mentalność „twórcy marki”.

Firmy, które odważą się wejść w ten proces – rozwijać swoje brandy, inwestować w marketing, certyfikację, ESG i kanały D2C – zyskają przewagę trudną do skopiowania. I choć nie będzie to proces szybki ani tani, w długim terminie może stanowić o prawdziwej sile polskiego meblarstwa na globalnym rynku – przewiduje Bogumiła Stroka.

Otwartość na zmiany może przynieść efekty

Autorzy raportu sugerują, że w dłuższej perspektywie istotnym wyzwaniem dla producentów pozostaje również kurcząca się podaż surowca drzewnego. Zapowiedziane pod koniec listopada 2024 przez Lasy Państwowe zmiany w gospodarce leśnej mogą przełożyć się na zmniejszenie dostępności drewna.

Na pewne decyzje branża nie ma wpływu, lepiej więc skupić się na tym, na co ma się wpływ.

O ile obecna dotkliwość kursu walutowego może być traktowana jako zjawisko przejściowe, o tyle presja ze strony kosztów pracy będzie towarzyszyć także w długim horyzoncie. Wynika to ze stabilnego rozwoju polskiej gospodarki, sytuacji popytowo-podażowej na rynku pracy oraz niekorzystnych prognoz demograficznych. Przestrzeń do nadganiania rosnących płac wzrostem produktywności jest natomiast w firmach meblarskich ograniczona, gdyż pod względem umaszynowienia i poziomu automatyzacji nie ustępują one już znacząco producentom zachodnim – zauważa Krzysztof Mrówczyński.

Obawiam się, że czas czekania „przy maszynie” dobiegł końca – konstatuje Maciej Has. Obecnie trzeba wyjść po klienta i go zdobyć, a przy tym mieć odrobione wszystkie strategiczne lekcje. Nie może się to przecież skończyć tak, jak to opisał Andrzej Sapkowski w „Chrzcie ognia”: A ja ci powiadam, że nie rozpoznałbyś strategii nawet wtedy, gdyby wyskoczyła z krzaków i kopnęła cię w d***. Przed branżą meblarską jeden z najważniejszych sprawdzianów w historii. Stawka jest wysoka, bowiem presja, by utrzymać konkurencyjność polskich mebli, nie zmaleje.

TEKST: Anna Szypulska

Raport ukazał się w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 5/2025.