Branża

Handel meblami będzie rósł

Casey Loo, przewodniczący The International Alliance of Furnishing Publications.

Handel meblami będzie rósł

Casey Loo, przewodniczący The International Alliance of Furnishing Publications, wydawca i redaktor naczelny Furniture & Furnishing Export International, doradca w World Furniture Confederation i w Council of Asia Furniture Associations, o globalnym rynku mebli i zmianach, które na nim następują, polityce gospodarczej USA, a także roli targów i mediów branżowych.

Jest Pan przewodniczącym The International Alliance of Furnishing Publications, wydawcą i redaktorem naczelnym Furniture & Furnishing Export International. Działa Pan w wielu międzynarodowych organizacjach i stowarzyszeniach. Jak z Pana perspektywy wygląda obecnie światowy rynek mebli i handlu meblami?

Reklama
Słownik meblarski. Materiałoznawstwo nie tylko dla profesjonalistów. Banner reklamowy śródtekstowy 750x200 px.

Oprócz pracy wydawniczej i funkcji przewodniczącego IAFP, od wielu lat pełnię rolę doradcy w World Furniture Confederation (WFC), a także w Council of Asia Furniture Associations (CAFA). Co roku uczestniczę też w kilkunastu targach branżowych na całym świecie. Dzięki temu mam przywilej pozostawać w stałym kontakcie z czołowymi mediami branżowymi, największymi producentami oraz handlowcami działającymi na rynku międzynarodowym.

Stany Zjednoczone są bez wątpienia największym rynkiem mebli na świecie. To, co dzieje się w USA, ma znaczący wpływ na całą globalną branżę. Obecna polityka taryfowa prezydenta Donalda Trumpa, która polega na karaniu importu i wspieraniu produkcji krajowej, wprowadziła sporo zamieszania i niepewności na świecie, szczególnie w regionie Azji i Pacyfiku, który od lat dominuje jako największe centrum produkcji mebli i główny dostawca na rynek amerykański.

Na ile ta strategia okaże się skuteczna – to dopiero się okaże. Luka między wielkością importu a zdolnościami produkcyjnymi przemysłu meblarskiego w USA jest ogromna. Jej wypełnienie wymagałoby ogromnych zasobów, determinacji i czasu. Kadencja prezydencka trwa jednak tylko cztery lata, a maksymalnie osiem. Trump ma jeszcze trzy lata, by sprawdzić skuteczność swojej polityki – podejmując decyzje w bardzo dynamicznym otoczeniu i przy wielu innych wyzwaniach, które stoją przed jego administracją. W międzyczasie amerykańscy konsumenci odczuwają wzrost cen.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Jeśli chodzi o pozostałe rynki meblarskie na świecie – mimo niepewności gospodarczej i nasilonych napięć handlowych – niedawne prognozy przygotowane przez Fortune Business Insights, a także agencję badawczą CSIL wskazywały, że do 2025 roku handel meblami będzie nadal rósł. I wygląda na to, że te przewidywania się sprawdzają. To bardzo budująca wiadomość dla całej branży. W końcu meble to podstawowa potrzeba.

Niebawem będzie 6. rocznica wybuchu pandemii SARS-CoV-2. W tym czasie mieliśmy też (i nadal mamy) wojnę w Ukrainie, a także eskalację konfliktu na Bliskim Wschodzie. Zamieszanie na światowych rynkach wywołuje też polityka gospodarcza prezydenta Donalda Trumpa. Jak w tym wszystkim odnajduje się meblarstwo? Jak zmienił się światowy rynek mebli i handlu meblami w ciągu tych 6 lat?

Pandemia COVID-19 została ogłoszona w 2020 roku i wiele krajów wprowadziło lockdowny. Choć część tradycyjnych sklepów meblowych mocno wtedy ucierpiała, sprzedaż internetowa przeżywała rozkwit. Lockdowny oraz wprowadzona na szeroką skalę praca zdalna spowodowały gwałtowny wzrost popytu na meble do domów i biur domowych, co przełożyło się na znakomite wyniki wielu producentów.

Wayfair, jeden z największych amerykańskich sprzedawców mebli online, zanotował w tym okresie pierwszy w swojej historii zysk – dzięki eksplozji sprzedaży w czasie pandemii. W Chinach wiele fabryk mebli pracowało w systemie dwóch-trzech zmian, mając zaległe zamówienia sięgające nawet sześciu miesięcy.

Jednak długie terminy realizacji, w połączeniu z gwałtownie rosnącymi kosztami transportu mebli z Chin, przyczyniły się do dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia przez wielu nabywców. Największymi beneficjentami tej zmiany okazali się producenci z Wietnamu, Meksyku, a także Europy Wschodniej.

Wojna w Ukrainie doprowadziła do gwałtownego wzrostu cen energii. Natomiast kryzys na Bliskim Wschodzie dodatkowo pogłębia i tak już niepewne perspektywy globalnej gospodarki. Dodatkowym utrudnieniem jest też fakt, że Stany Zjednoczone prowadzą politykę handlową, która zmienia się bardzo dynamicznie, zależnie od decyzji prezydenta. To sprawia, że prognozowanie przyszłości w międzynarodowym handlu meblami staje się jeszcze trudniejsze.

Mimo to przedsiębiorcy na całym świecie wykazują się ogromną odpornością i umiejętnością adaptacji. Jedni szukają nowych rynków, natomiast inni przenoszą produkcję do krajów trzecich, aby ominąć cła lub skorzystać z niższych taryf. Duże fabryki coraz częściej przyjmują małe zamówienia, natomiast zakłady nastawione na masową produkcję rozwijają ofertę personalizacji. Coraz więcej sprzedawców mebli prowadzi także działalność online. Branża meblarska wciąż się dostosowuje i ewoluuje – by przetrwać, a nierzadko także po to, by się rozwijać.

Departament Handlu USA wprowadził rozszerzenie ceł na stal i aluminium, obejmujące również meble – aż do 50% taryfy na importowane produkty. Decyzja ma na celu ochronę krajowego przemysłu, jednak – jak się wydaje – może osłabić pozycję europejskich i polskich producentów. Czy te obawy są zasadne? W jaki sposób Stany Zjednoczone mogą zaspokoić popyt wewnętrzny na meble? Własna produkcja nie będzie chyba w stanie go zaspokoić?

Krótka odpowiedź brzmi: tak. Obawy europejskich producentów są uzasadnione, ale wątpliwe, by USA były w stanie w pełni zastąpić importowane meble w najbliższym czasie. Jak wspomniałem wcześniej, istnieje ogromna luka między wielkością importu a zdolnościami produkcyjnymi przemysłu amerykańskiego. Tej luki raczej nie da się zapełnić w krótkim okresie.

Tymczasem wpływ na producentów europejskich zależeć będzie od tego, jakie ostatecznie stawki taryf zostaną zastosowane wobec poszczególnych krajów, co z kolei wpłynie na decyzje zakupowe importerów. Znaczenie będzie miało także to, czy rząd amerykański wprowadzi programy wsparcia dla rodzimych producentów, czy znajdzie się wystarczająca liczba firm gotowych rozwijać lub rozszerzać własne moce produkcyjne (i być konkurencyjnymi), a także jak szybko nowe zakłady będą w stanie rozpocząć działalność.

Oprócz koniecznych inwestycji, problemów kosztowych, a także ograniczeń kadrowych i czasowych, trzeba również rozbudować krajowy łańcuch dostaw, by mógł on skutecznie wspierać wzrost produkcji mebli w USA.

Konsumpcja mebli w Stanach Zjednoczonych jest silnie powiązana z rynkiem mieszkaniowym. A ten obecnie charakteryzuje się niską sprzedażą i rosnącą liczbą niesprzedanych nieruchomości. Dlatego, choć meble są dobrami pierwszej potrzeby, decyzję o ich wymianie lub modernizacji można łatwo odłożyć. Zwłaszcza, jeśli ceny okażą się nieatrakcyjne lub amerykańska gospodarka pozostanie w stagnacji, a prognozowany w tym roku wzrost będzie niski.

Wysokie koszty produkcji krajowej, które obniżają rentowność, były zresztą główną przyczyną przenoszenia produkcji mebli z USA za granicę i masowej fali outsourcingu w latach 90.

Eksport mebli z Chin do Unii Europejskiej wzrósł o 1/3 w pierwszym kwartale 2025 roku, w porównaniu z tym samym okresem ub.r. To oczywiście tylko niewielki fragment danych statystycznych. Czy można powiedzieć, że przemysł meblarski w innych krajach, np. europejskich, przegrał w rywalizacji z Chinami i nie ma przed sobą perspektyw?

Wzrost chińskiego eksportu mebli do UE w pierwszym kwartale 2025 roku jest znaczący. Jednak ten trend może się utrzymać albo i nie. Z kolei wyniki z jednego kwartału na pewno nie oznaczają, że europejscy producenci są skazani na porażkę.

Produkty z Chin korzystają z przewagi kosztowej i cenowej dzięki bardzo rozwiniętemu łańcuchowi dostaw w tym kraju, a także efektowi skali wynikającemu z ogromnych możliwości produkcyjnych tamtejszych fabryk. Słabszy popyt ze strony USA dodatkowo skłania chińskich producentów do bardziej agresywnej ekspansji eksportowej.

Z kolei producenci unijni mierzą się z rosnącymi kosztami energii, a także obecną inflacją, która ogranicza siłę nabywczą konsumentów. To sprawia, że europejscy klienci naturalnie wybierają tańsze produkty, w czym dominują eksporterzy z Chin.

Jednak lokalni i regionalni dostawcy prawdopodobnie odzyskają część udziałów w rynku, gdy gospodarka się odbuduje. Co więcej, meble produkowane w Europie są zazwyczaj postrzegane jako wyższej jakości i bardziej premium pod względem wzornictwa. Dlatego, mimo że są mniej konkurencyjne cenowo, mogą wygrywać poprzez zróżnicowany design, krótszy czas dostaw na rynku unijnym, rozpoznawalność marki, a także lepszą obsługę klienta.

Czy Pańskim zdaniem w przyszłości głównym konkurentem dla Chin mogą stać się Indie? To kraj z ludnością, której liczba przewyższyła już liczbę ludności Chin, a jednocześnie kraj z bardzo dużym potencjałem gospodarczym. Globalne firmy, np. IKEA, łakomie spoglądają w kierunku Indii. Widzimy np. agresywną ekspansją IKEA w Indiach. IKEA buduje silniejszą obecność w Indiach w ramach drugiej fazy ekspansji: wzmocnienie łańcucha dostaw, logistyczne usprawnienia, większa rola lokalnych partnerów.

Indie mogą przyciągać uwagę ze względu na ogromną populację i niskie koszty pracy. A także niedojrzały rynek, który kusi zagraniczne firmy meblarskie potencjałem wzrostu. Jednak po odwiedzeniu wielu chińskich klastrów produkcji mebli, odważyłbym się powiedzieć, że Chiny są lata świetlne przed Indiami pod względem wolumenu produkcji, wydajności, logistyki, a także ogólnej konkurencyjności. Do tego dochodzi silna motywacja chińskich przedsiębiorców do ciągłego doskonalenia się.

Chińczycy wiele nauczyli się od Zachodu w zakresie produkcji i przewyższyli ten region. Już w 2004 roku ten kraj wyprzedził Włochy, stając się największym eksporterem mebli na świecie. Było to zaledwie 20 lat po otwarciu gospodarki – i od tego czasu utrzymuje tę pozycję.

W ciągu tych lat Chiny nie tylko rozwinęły bardzo dojrzały ekosystem produkcji mebli, obejmujący wszystko – od maszyn stolarskich, okuć i materiałów po pełny łańcuch dostaw – ale również mają liczne duże klastry przemysłowe w różnych częściach kraju. Każdy z tych klastrów specjalizuje się w określonych kategoriach produktów, zdobywając ogromną konkurencyjność.

Dodatkowo Chiny konsekwentnie wdrażają automatyzację i technologie, rozwijając znaczące kompetencje w zakresie designu, brandingu, a także handlu międzynarodowego.

A jak na tle Chin wyglądają Indie?

Oczywiście, Indie mają swoje mocne strony. Dysponują ogromną siłą roboczą o znacznie niższych kosztach, co jest idealne dla produkcji pracochłonnej i rzemiosła wymagającego precyzji. W połączeniu z bogatą tradycją rzemieślniczą kraj ten wyróżnia się w produkcji mebli ręcznie wykonywanych i unikalnych. A one, choć mają mniejszą skalę, często są wyżej wyceniane.

Ogromna populacja Indii stanowi także potencjał długoterminowego popytu, zarówno jako rynek, jak i baza produkcyjna. Przyciągnęło to inwestorów, takich jak IKEA. Obecna faza ekspansji IKEA w Indiach służy wzmocnieniu lokalnych łańcuchów dostaw, budowie hubów logistycznych oraz pogłębieniu współpracy z indyjskimi producentami. To pozytywny sygnał, ale potrzebnych jest znacznie więcej działań tego typu, aby Indie – które obecnie odpowiadają za zaledwie 1,5% globalnego eksportu mebli – mogły stać się globalną potęgą produkcji i eksportu mebli.

Inne czynniki, które należy wziąć pod uwagę przy ocenie przyszłych perspektyw Indii, to ogromne inwestycje w infrastrukturę, rozwój łańcucha dostaw, wdrożenie spójnej i korzystnej polityki rządowej, a także redukcja biurokracji. Podczas gdy Indie się rozwijają, Chiny i inne kraje konkurencyjne na pewno nie będą stały w miejscu. W miarę jak Indie będą próbowały rozwijać przemysł meblarski, inne państwa również podejmą kroki w tym kierunku. Konkurencja pozostanie zatem bardzo silna.

Podczas pandemii pojawiło się wiele głosów obwieszających bezsens organizowania branżowych targów mebli. Brak możliwości organizowania targów skłonił ludzi do poszukiwania alternatywnych kanałów komunikacji (np. targi online). Widzimy zresztą, że niektóre targi po pandemii przestały się odbywać. Ciekaw jestem Pańskiego zdania, bo Pan z racji sprawowanych funkcji, uczestniczy co roku w wielu imprezach targowych. Czy branżowe targi to już historia, czy też ich pozycja jest raczej niezagrożona?

To kwestia, która zaprzątała niektórych organizatorów targów. Kiedy w czasie pandemii podróże zostały wstrzymane, branża targowa musiała szybko znaleźć sposób na utrzymanie kontaktów. Wprowadzono platformy on-line, wideokonferencje ułatwiające nawiązywanie kontaktów biznesowych, a także wirtualne showroomy w technologii AR i VR jako rozwiązanie tymczasowe.

Moje czasopismo zostało poproszone przez CIFF Guangzhou, jedne z największych targów meblowych na świecie, o zorganizowanie setek spotkań biznesowych on-line, aby promować ich wystawców podczas pandemii. Nadal prowadzimy takie działania jako uzupełnienie targów stacjonarnych, oferując je wystawcom również w dniach, kiedy targi się nie odbywają.

Nie zastępują one jednak fizycznych targów, które odbywają się co roku w marcu, a które w tym roku pobiły wszystkie dotychczasowe rekordy: 4,9 tys. wystawców, 850 tys. m² powierzchni wystawienniczej i 363.825 odwiedzających, w tym 56.794 z zagranicy. To świadczy o ogromnym znaczeniu targów.

Meble to produkty z natury fizyczne. Kupujący wciąż chcą dotknąć, poczuć i doświadczyć mebla, czego interakcja on-line nie jest w stanie zastąpić. Nic nie zastąpi też możliwości spotkania setek dostawców twarzą w twarz, obejrzenia tysięcy projektów, a także wymiany informacji z innymi profesjonalistami z branży i „wyczucia” trendów rynkowych – wszystko w jednym miejscu.

Targi, które zniknęły na stałe, były już wcześniej marginalne lub przestały pełnić swoją pierwotną funkcję.

Jaką rolę na światowym rynku mebli i handlu meblami widzi Pan dla Polski? Czy najlepsze lata polskie meblarstwo ma już za sobą i teraz będzie tylko tracić? Czy też widzi Pan przed polską branża meblarską szanse na rozwój?

Nie znam polskiego przemysłu meblarskiego wystarczająco dobrze, aby udzielić precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie. Niemniej jednak Polska to jeden z czołowych producentów i eksporterów na świecie. Z kolei polskie meble są powszechnie uznawane za produkty wysokiej jakości o świetnym stosunku wartości do ceny.

Uważam, że obecnie nieco słabsze wyniki są jedynie odzwierciedleniem spowolnienia gospodarek globalnych w ostatnich latach. Zwłaszcza zmniejszonego popytu i rosnącej konkurencji na głównych rynkach, takich jak Niemcy i inne kraje europejskie. Wierzę jednak, że najlepsze lata polskiego meblarstwa jeszcze przed nim. Tak długo, jak polscy producenci i eksporterzy będą utrzymywać i rozwijać swoje mocne strony, branża ponownie rozkwitnie, gdy chaos minie, a rynki europejskie się odbudują.

Warto także podjąć działania mające na celu optymalizację kosztów, a także dywersyfikację rynków zbytu, aby zmniejszyć dużą zależność od Niemiec.

Z racji na to, że jako przewodniczący IAFP, a także wydawca i redaktor naczelny Furniture & Furnishing Export International, jest Pan blisko związany z branżowymi mediami. Chciałbym Pana zapytać o przyszłość branżowych mediów meblarskich. Czy w dobie zmieniających się kanałów komunikacyjnych, a także rosnącej roli mediów społecznościowych, media branżowe mają rację bytu?

Ostatnia dekada była świadkiem gwałtownego rozwoju wielu form mediów i kanałów komunikacji, co pozornie zmniejszyło znaczenie mediów branżowych. Obecnie nasi czytelnicy i profesjonaliści z branży łatwo mogą poczuć się przytłoczeni ogromem bezpłatnych informacji dostępnych na platformach takich jak LinkedIn, Instagram/TikTok, Facebook, YouTube, podcasty czy newslettery elektroniczne. Informacje te często docierają szybciej niż poprzez czasopisma czy strony internetowe. Dodatkowo reklama i promocja w tych kanałach bywają niskokosztowe, a czasem wręcz darmowe.

Jednak media branżowe wciąż mają kilka kluczowych przewag. Jedną z najważniejszych jest jakość i wiarygodność publikowanych treści. Informacje pochodzące z mediów branżowych są zazwyczaj starannie pozyskiwane, filtrowane, weryfikowane, interpretowane i przedstawiane w sposób ułatwiający ich przyswojenie. Dzięki temu profesjonaliści z branży nie muszą korzystać z wielu źródeł i ryzykować natrafienia na błędne informacje, które mogą kosztować ich czas lub pieniądze.

Kolejnym atutem mediów branżowych jest zasięg i dystrybucja treści. Inwestujemy ogromne ilości czasu i zasobów w budowę i rozwój baz danych kontaktów branżowych, które są precyzyjne i aktualne. A tego często brakuje w innych kanałach.

Jestem przekonany, że media branżowe będą odgrywać istotną rolę w najbliższej przyszłości, o ile nadal będziemy dostarczać wartościowe informacje branży, jednocześnie odfiltrowując szum informacyjny. Powinniśmy też konsekwentnie dostosowywać się, przyjmować nowe rozwiązania i rozwijać sposoby przekazu, tak aby informacje docierały do naszych czytelników w formach łatwo dostępnych i preferowanych przez nich.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁ: Marek Hryniewicki

Wywiad ukazał się w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 10/2025.