Branża

Zobaczyć yeti, czyli o marce polskiego meblarstwa

Marek Hryniewicki, redaktor naczelny BIZNES.meble.pl.

Zobaczyć yeti, czyli o marce polskiego meblarstwa

Niebawem strzeli mi 30 lat pracy w meblarskich mediach branżowych. Nie skłamię, jeśli stwierdzę, że przez większość tego czasu towarzyszyły mi wysuwane przez branżę postulaty stworzenia marki polskiego meblarstwa.

Reklama
Słownik meblarski. Materiałoznawstwo nie tylko dla profesjonalistów. Banner reklamowy śródtekstowy 750x200 px.

I choć przez lata naiwnie wierzyłem, że jest to możliwe, to jednak fakty okazały się bezlitosne. Z marką polskiego meblarstwa jest bowiem jak z yeti: wszyscy o niej mówią, ale nikt jej nigdy nie widział. I nie zobaczy, bo właściwie nikomu nie zależy, by wreszcie wyszła na światło dzienne. Obowiązuje prosta zasada: ociec dla Niemca meble składali, to i ja składam, Niemiec biere wszystko. Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie.

Żeby była jasność: nie jestem żadnych germanofobem. Wręcz przeciwnie: na swój sposób podziwiam negocjacyjno-handlowe „umiejętności” naszych zachodnich sąsiadów.

Ja coś tobie chce doradzić, dobrze bedzie jak posłuchasz: odnieś kose! Zanieś kose do stodoły, przyjdź z sierpami.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Co wam moja kosa szkodzi!

Ty nam Kaziuk żniwo psujesz!

Toż waszego ja nie tykam!

Ale żniemy cało wiosko, razem, zgodnie, każdy sierpem. Jak co roku, jak zawsze, jak Bóg przykazał. A ty jeden koso chlastasz!

Pamiętają Państwo ten dialog? Tak, tak – to „Konopielka” Edwarda Redlińskiego. Ktoś dostrzega jakieś podobieństwa?

Słowo-klucz do polskiego meblarstwa to „cena”. Nie jakość, nie wzornictwo, nie oryginalny pomysł. To „cena” od lat króluje w branżowych rozmowach. Ma być jak najniższa, a już bezwzględnie niższa niż u sąsiada za miedzą. Tylko jak to się ma do pomysłów stworzenia marki polskiego meblarstwa?

Jesteśmy profesjonalistami, ale czy potrafilibyśmy wymienić kilkanaście meblowych marek z Włoch? Albo ze Skandynawii? Wątpię. A jednak wszyscy znamy określenia „włoski design czy „skandynawski design”. Ba. Znają je nie tylko profesjonaliści, zna je także przysłowiowy Kowalski. Absurdem jest, byśmy oczekiwali od statystycznego Niemca, Włocha, Hiszpana czy Szweda znajomości polskich marek. Ale określenie „meble z Polski” mogłoby przecież nieść jakiś (pozytywny) przekaz. Tylko komu zależy, by tak się stało? Wszak: moja chata z kraja. I niech tak już zostanie na wieki wieków.

TEKST: Marek Hryniewicki

Wstępniak redaktora naczelnego ukazał się w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 10/2025.